 |
Ppłk Wiktor Plesner, pełniący obowiązki szefa WIG nad siłami przekraczającymi granice Polski na Przełęczy Tatarskiej, podczas wojny – szef WIG w Edynburgu, zdjęcie z 1934 r. |
Bardzo charakterystyczną ocenę systemu zaopatrzenia wojsk w mapy oraz ich braku znajdujemy w protokole przesłuchania ppłk. Wiktora Plesnera przez Komisję Powołaną w Związku z Wynikiem Kampanii Wojennej 1939 r.39: Brak map w wojskach spowodowany był błyskawicznym przebiegiem działań wojennych już od pierwszych dni września oraz wycofaniem poszczególnych armii i grup operacyjnych poza przewidywane w planach rejony działania. Oprócz niekorzystnego rozwoju sytuacji strategicznej i operacyjnej, brak map wynikał m.in. ze złego systemu zaopatrywania wojsk w mapy przyjętego na wypadek wojny, opartego na wnioskach i doświadczeniach z I wojny światowej na froncie zachodnim (pozycyjny charakter działań) oraz niewłaściwego rozmieszczenia zapasów map i wydawnictw topograficznych.
Brak map w wojskach wynikał również z tego, że w pierwszych dniach września na rozkaz dowódców okręgów korpusu rozpoczęła się ewakuacja większości rejonowych składnic map z zachodniej i środkowej, a następnie z północnej części Polski. W kierunku wschodnim ewakuowano również część centralnej składnicy, co spowodowało wyjątkowo niekorzystną sytuację w zaopatrzeniu wojsk w mapy. Duża dynamika działań bojowych powodowała, że większość jednostek znalazła się na nowych obszarach, dla których nie posiadały map.
Oceniając problem zaopatrzenia wojsk w mapy, dochodzimy do wniosku, że najsłabszym ogniwem były w nim rejonowe składnice map. Znajdowały się one zbyt blisko granicy państwowej, a w związku z szybką ofensywą wojsk niemieckich nie były w stanie zaopatrywać wojsk. Wadliwie rozmieszczono też zestawy map alarmowych dla związków operacyjnych i taktycznych. Zestawy te znajdowały się w składnicach rejonowych, które ewakuowały się już na początku wojny. Na przykład mapy przechowywane w składnicach zachodnich obejmowały stosunkowo duży obszar na przedpolu tzw. zasadniczej pozycji obronnej, niewielki natomiast na zapleczu. Zakładano, że w razie konieczności dalszego odwrotu w głąb kraju będzie dość czasu na dosłanie potrzebnych uzupełnień ze składnicy centralnej. Ten sposób zaopatrywania wojsk w materiały kartograficzne mógł zdać egzamin w przypadku walk statycznych, a przecież przewidywano, że ewentualna wojna będzie miała charakter manewrowy40.
Niektórzy dowódcy i sztaby wyższych związków traktowali składnice jako zbędny balast i ewakuowali je w pierwszej kolejności. Gdy w toku działań wojennych konieczne było uzupełnienie zużytych map, dowódcy nie znali miejsca stacjonowania składnic ani kierunków ich przesunięcia, a kurierzy ze składnic nie znali miejsc stacjonowania jednostek. Bogusław Krassowski ocenia system zaopatrzenia wojsk w mapy podczas wojny obronnej 1939 r.41: Błyskawiczny przebieg wojny spowodował, że już po 3-4 dniach walki większość oddziałów wycofała się poza przewidziane rejony działania, przechodząc na inne linie obrony, co spowodowało zapotrzebowanie na nowe komplety map. W tym samym mniej więcej czasie ewakuowano prawie wszystkie składnice. Miejsca postoju ewakuowanych składnic znane były z reguły tylko garstce oficerów, toteż większość oddziałów działała raczej na ślepo.
Zdarzały się też wypadki (we wschodnich składnicach), że kierownicy składnic przez dłuższy czas odmawiali wydawania map zgłaszającym się oficerom z powodu braku formalnych zapotrzebowań na piśmie, zaopatrzonych okrągłą pieczątką jednostki. Do uzupełnienia zapasów map w wojskach nie zostały też wykorzystane oddziały pomiarów wojennych, w których strukturze były składy map. Żaden dowódca armii, z wyjątkiem gen. Piskora, nie chciał przyjąć tych oddziałów na zaopatrzenie, twierdząc, że dopiero po pewnym ustabilizowaniu się frontu będą one potrzebne.
|