|2022-11-28|
Geodezja
Biegowe rekordy unieważnione przez błąd geodety? [przegląd lokalnej prasy]
Powszechnie wiadomo, że skutkiem pomyłki geodety mogą być np. problemy na budowie czy spory graniczne. Niedawny przykład z Rzeszowa pokazuje jednak, że efekty błędnego pomiaru mogą być też odczuwalne w sporcie.
zdjęcie ilustracyjne
|
|
|
|
|
|
O tym nietypowym przypadku informuje rzeszowskie wydanie „Gazety Wyborczej”, a dotyczy on halowych mistrzostw Polski juniorów w lekkiej atletyce, które odbyły się na początku tego roku w hali Uniwersyteckiego Centrum Lekkoatletycznego w Rzeszowie. Impreza ta z pewnością obfitowała w emocje, bo ustanowiono na niej całkiem sporo rekordów biegowych. Niestety, kilka miesięcy później część z nich została zawodnikom odebrana.
Jak ustalili dziennikarze „Wyborczej”, źródłem problemów miały okazać się błędne pomiary przeprowadzone przez geodetę pracującego na zlecenie Polskiego Związku Lekkiej Atletyki. Na bazie wykonanych przez niego pomiarów niepoprawnie wymalowano bowiem linię startu i mety na torach od drugiego do szóstego – twierdzą rozmówcy dziennika. Pomyłka wyszła na jaw podczas ponownego geodezyjnego pomiaru obiektu. W efekcie stwierdzonego błędu trasa biegu na 200 metrów okazała się o 20 cm krótsza. Choć to niewiele, tyle wystarczyło, by PZLA odmówił uznania niektórych wyników.
Cytowani przez dziennik trenerzy są tą decyzją rozgoryczeni. Jak bowiem podkreślają, wspomniane 20 cm w praktyce przekłada się na 0,02-0,03 sekundy biegu. Tymczasem niektóre rekordy zostały pobite nawet o 0,38 s. Ich ustanowienie jest zatem bezsprzeczne.
Do sprawy odniósł się PZLA. W oficjalnym oświadczeniu czytamy m.in., że „taka sytuacja w historii wydanych w ostatnich latach ponad 100 Świadectw PZLA dopuszczających obiekty do oficjalnej rywalizacji wydarzyła się po raz pierwszy. Otrzymany przez PZLA powykonawczy raport pomiarowy bieżni i rozbiegów, na podstawie którego dokonano certyfikacji, nie wykazywał żadnych niezgodności z wymaganiami federacji międzynarodowej World Athletics i PZLA w tym zakresie. Świadectwo PZLA zostało wydane – zgodnie z procedurami – na podstawie dokumentacji geodezyjnej przygotowanej przez podmiot zewnętrzny. (…) Temat złego oznakowania pojawił się przy pracach związanych z wyznaczaniem dodatkowych dystansów na arenie, już po uzyskaniu przez halę Świadectwa PZLA. Początkowo problem nie był jednak w pełni jasny i dopiero dalsze działania Komisji Obiektów i Urządzeń PZLA, których efektem było wykonanie geodezyjnych pomiarów sprawdzających, potwierdziło błędne wymalowanie linii startów (200 m)”.
Co istotne, inaczej niż w artykule „Wyborczej”, PZLA nie wskazuje wprost na pomyłkę geodety, nie precyzując, kto odpowiada za całe zamieszanie. W stanowisku organizacji mowa jest jedynie o tym, że sytuacja wynikła „z niecelowego błędu ludzkiego”.
W oświadczeniu związek wyraża ponadto żal za zaistniałe problemy, w tym za to, że tak długo trzymano zawodników w niepewności. Wyjaśnia jednak, że proces ponownej weryfikacji bieżni wymagał precyzyjnego sprawdzenia i był działaniem rozciągniętym w czasie.
JK
|