|2022-09-08|
Geodezja, Prawo
O pewnej weryfikacji wstrzymanej oczekiwaniem na stanowisko GGK
Czy starosta może wstrzymać weryfikację pracy geodezyjnej w oczekiwaniu na stanowisko głównego geodety kraju? Odpowiedź przynosi przypadek pewnego przedsiębiorcy, w którego sprawie zainterweniował Ogólnopolski Związek Zawodowy Geodetów.
Przedmiotem interwencji była praca geodezyjna polegająca na opracowaniu mapy do celów projektowych i wyznaczeniu punktów granicznych. 15 lipca jej wykonawca – firma Geodezy Zacharczuk – złożył do Starostwa w Wolsztynie zawiadomienie o zakończeniu pracy wraz ze stosownym operatem. Po trzech dniach, 18 lipca, geodeta otrzymał protokół weryfikacji z wynikiem negatywnym. Weryfikator zamieścił w nim dwie uwagi. Pierwsza dotyczyła literówki w nazwisku, a druga – braku numerów ksiąg wieczystych w protokole z czynności wznowienia znaków granicznych.
Jeszcze tego samego dnia geodeta przesłał do starostwa poprawiony operat. O ile pierwszą uwagę weryfikatora uznał, o tyle już z drugą się nie zgodził, co uzasadnił zapisami rozporządzenia ws. standardów geodezyjnych.
Zgodnie z przepisami powtórna weryfikacja jego pracy powinna zostać przeprowadzona do 27 lipca. I akurat tego dnia wykonawca otrzymał pismo od wolsztyńskiego geodety powiatowego Marleny Cwojdzińskiej. Poinformowała ona wykonawcę, że jego wyjaśnienia zostaną rozpatrzone niezwłocznie po uzyskaniu stanowiska wydanego przez Głównego Geodety Kraju.
Stanowisko GGK dotarło do Wolsztyna 2 sierpnia. Czytamy w nim m.in., że „brak oznaczenia księgi wieczystej w protokole ze wznowienia znaków granicznych lub wyznaczenia punktów granicznych nie stanowi naruszenia przepisów prawa”.
W międzyczasie do sprawy włączył się Ogólnopolski Związek Zawodowy Geodetów (OZZG). Wystosował on do starosty wezwanie, by działał zgodnie z prawem. Do wielkopolskiego WINGiK-a wysłał zaś skargę na działania starosty.
Na nic się to jednak zdało, bo krótko po tym geodeta poinformował OZZG, że w związku z przeciągającą się weryfikacją stracił zlecenie i jednocześnie wynagrodzenie. „Powyżej opisana sytuacja dla mnie jako osoby samodzielnie utrzymującej się z miernictwa, starającej się dbać o należyty poziom świadczonych usług poprzez permanentny rozwój i modernizację bazy sprzętowej, tak softwarowej, jak i hardwarowej, podążającej za ciągłymi zmianami przepisów prawa i w miarę możliwości uczestniczącej w szkoleniach oraz udzielającej się na forach mierniczo-geodezyjnych, stała się symbolem urzędniczej przemocy i jednocześnie faktem mojej niepowetowanej straty wizerunkowej” – napisał do OZZG.
Sprawa ma jednak swój ciąg dalszy. Wielkopolski WINGiK rozpatrzył bowiem skargę związku zawodowego, uznając ją za zasadną. W odpowiedzi dla OZZG ocenia, że w analizowanej sytuacji starosta mógł albo w ciągu 7 dni sporządzić pozytywny protokół weryfikacji, albo wydać decyzję administracyjną o odmowie przyjęcia operatu. Nie mógł natomiast zasłaniać się art. 12b ust. 1b Prawa geodezyjnego i kartograficznego, zgodnie z którym do ustawowego terminu weryfikacji nie wlicza się okresów opóźnień spowodowanych z przyczyn niezależnych od organu. Jak bowiem zauważa WINGiK, w rozpatrywanej sprawie to przecież starosta sam zainicjował wystąpienie do GGK.
„O ile zrozumiałe jest to, że organ weryfikujący posiadał wątpliwości i podejmował próby wyjaśnienia ich, to jednak nie jest dopuszczalne przedłużanie terminu wykonania weryfikacji, zwłaszcza że w rozpatrywanym przypadku termin udzielenia odpowiedzi przez Głównego Geodetę Kraju w ogóle nie był znany” – pisze p.o. wielkopolskiego WINGiK-a Katarzyna Zawieja. Zapewnia jednocześnie OZZG, że wystąpi do starosty wolsztyńskiego o bezwzględne przestrzeganie terminów weryfikacji.
Z kolei starosta, otrzymawszy stanowisko GGK, 5 sierpnia w końcu zweryfikował przedmiotową pracę z wynikiem pozytywnym. Łącznie jej weryfikacja zajęła zatem 14 dni, czyli dwa razy dłużej, niż dopuszczają przepisy.
W wyjaśnieniach przesłanych OZZG starosta próbuje bronić swojego postępowania. Tłumaczy, że choć GGK nie odniósł się jednoznacznie do postawionych przez urząd wątpliwości, to jednak sprawę postanowiono rozstrzygnąć na korzyść wykonawcy. W piśmie pojawia się też dodatkowy zarzut wobec geodety, nieuwzględniony we wcześniejszym protokole weryfikacji. Wykonawcy zarzucono bowiem „ogólną niestaranność w kompletowaniu dokumentacji”.
W komentarzu do tej sprawy OZZG zwraca uwagę, że pismo WINGiK-a nie zapowiada jakichś poważnych reperkusji wobec funkcjonariusza publicznego. Organizacja zapowiada jednocześnie, że jest w trakcie wyłaniania kancelarii prawnej, której zostanie powierzone przygotowywania odpowiedniego zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa.
Chcesz być na bieżąco z wydarzeniami w geodezji i kartografii? Zapisz się na newsletter!
Jerzy Królikowski
|